piątek, 20 września 2019

Grusza azjatycka



      Grusze azjatyckie, zwane też wschodnimi, to drzewa owocowe popularne w Japonii, Chinach, Korei i na Tajwanie. W Polsce pojawiły się pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku. Ale rzadko się je u nas spotyka, a szkoda, bo ze względu na właściwości warto je uprawiać.
Podstawowe zalety to:
- owocowanie już w drugim, trzecim roku po posadzeniu,
- niska podatność na choroby, a co za tym idzie, nie ma konieczności stosowania środków chemicznych,
- wysoka plenność,
- duża zawartość błonnika,  i mniejsza kaloryczność owoców niż w przypadku gruszy europejskiej,
- możliwość długotrwałego przechowywania owoców, nawet kilka miesięcy w chłodnym i ciemnym miejscu,
- wysoka mrozoodporność.



Grusze azjatyckie najczęściej szczepione są na podkładce z gruszy kaukaskiej.
     Do uprawy najlepsze jest stanowisko suche i słoneczne, gleba o odczynie lekko kwaśnym, przepuszczalna. Grusza nie toleruje gleby ciężkiej i podmokłej. Owoce o kulistym kształcie, z wyglądu bardziej przypominające jabłka niż gruszki, zbieramy we wrześniu. Przerzedzenie zawiązków spowoduje, że owoce będą większe. 
Owoce mają charakterystyczny, twardy, bardzo soczysty i aromatyczny miąższ. Świetnie nadają się do spożycia na surowo, ale również na przetwory: kompoty, soki, galaretki i do deserów. Ze względu na sporą ilość komórek kamiennych owoc gruszy azjatyckiej zwany jest "gruszką piaskową"
      Grusza azjatycka jest obcopylna, a to oznacza, że wymaga zapylenia krzyżowego. W naszym ogrodzie od ośmiu lat mamy odmianę Nashi, dla której zapylaczem mogą być rodzime odmiany gruszy, np. Konferencja.


Do uprawy w Polsce polecane odmiany to Shinselki, Chojuro i Nashi.

sobota, 7 września 2019

Pora na tulipany


Tulipany to jedne z najpopularniejszych roślin cebulowych z rodziny liliowatych. Występują w naturalnych warunkach w Azji, ale także w Afryce Północnej i na Bałkanach. W Europie Zachodniej zaczęto je hodować dopiero w XVI wieku głównie w Holandii, gdzie cebulki osiągały ogromne ceny. Do dziś Holandia przoduje w ilości produkowanych tulipanów. Istnieje około 120 gatunków tulipanów i kilkanaście tysięcy mieszańców lub odmian powstałych na skutek mutacji.
Najodpowiedniejszy czas na sadzenie tulipanów to wrzesień i październik. Wymagają podłoża przepuszczalnego (nie może być zbyt mokro) o odczynie obojętnym lub lekko zasadowym i słonecznego stanowiska. Najkorzystniej prezentują się posadzone w większych grupach. Ze względu na bogactwo barw można zaplanować ciekawe kompozycje kolorystyczne.

 

Z uwagi na grasujące nornice często sadziliśmy tulipany w doniczkach, które następnie zakopywaliśmy w gruncie. Nie jest to jednak dobry sposób, bo donice słabo przepuszczają wodę. Być może lepszym rozwiązaniem są koszyczki, ale i one w stu procentach nie dają pewności, że ochronią nasze cebule przed nornicami. Cebule sadzimy na głębokość równą trzykrotności ich obwodu. Co trzy, cztery lata wykopujemy je z początkiem lipca i przechowujemy w przewiewnym, zacienionym miejscu. Niektórzy radzą robić to co roku. Po przekwitnięciu tulipany są wątpliwą ozdobą, ale nie usuwamy liści do czasu ich naturalnego wyschnięcia. Jest to niezbędne do prawidłowego rozwoju cebulek. Tym bardziej, że w następnym roku też chcielibyśmy cieszyć się kwiatami. Zdarzało nam się, że na wiosnę niewielka część tulipanów (za sprawą nornic) wyrastała nieoczekiwanie w innym miejscu niż zostały posadzone. Najprawdopodobniej pochodziły z cebul, których nornica po przeniesieniu nie zdążyła zjeść.
U kwitnących tulipanów można zaobserwować zjawisko termonastii czyli otwierania i zamykania płatków pod wpływem zmian temperatury. Co ciekawe reagują na subtelne zmiany rzędu pół stopnia Celsjusza.
Co roku dokupujemy cebule i tak też się stało tym razem. 


Przy zakupie cebul warto zwrócić uwagę na ich stan. Powinny być twarde, okryte łuską, bez plam i przebarwień. Jeśli zauważymy ślady pleśni, cebula jest zniekształcona albo gąbczasta, to lepiej zrezygnować z zakupu.


Przed posadzeniem  warto je zaprawić środkiem grzybobójczym. Niektórzy zalecają okrycie posadzonych cebulek z nadejściem przymrozków. Jest to szczególnie ważne w tych regionach kraju gdzie zimy bywają nieco ostrzejsze.

poniedziałek, 2 września 2019

Cyklameny


   
Cyklameny zazwyczaj kojarzą się z kwiatami doniczkowymi, i to takimi, z którymi nie wiadomo co zrobić gdy przekwitną. Są jednak  gatunki, które możemy uprawiać w ogrodzie. Co prawda, nie osiągają tak imponujących rozmiarów jak te w doniczce, ale i tak są prawdziwa ozdobą ogrodów skalnych.

 

W naszym przypadku sprawdził się cyklamen bluszczolistny. Jest to bylina występująca na południu Europy. Właściwie od zachodniej Turcji aż po Francję. Roślina wytwarza dosyć duże, spłaszczone bulwy, które co roku przyrastają. Posiada charakterystyczne, ciemnozielone liście w kształcie serca. Co ciekawe, delikatne, różowe lub białe kwiaty wyrastają z bulw przed pojawieniem się liści. Temat cyklamenów jest na czasie, bo właśnie zaczęły kwitnąć. Na zdjęciu tegoroczne kwiaty




Jeśli pogoda sprzyja, tzn. nie ma silnych przymrozków potrafią kwitnąć aż do listopada. Cyklamen bluszczolistny lubi glebę wapienną i nieco zacienione stanowiska. Groźne dla byliny jest przesuszenie, ziemia powinna być zawsze lekko wilgotna.
Rozmnażanie poprzez wysiew nasion uprzednio poddanych stratyfikacji. Nasiona kiełkują w ciemności około trzech tygodni w temperaturze nie wyższej niż 15 stopni. Bulwy po wysadzeniu muszą być przysypane cieniutką warstwą ziemi. Podobno można rozmnażać przez podział bulw, ale nie próbowaliśmy i chyba nie jest to prosta sprawa. Na zimę cyklameny warto okryć stroiszem.



Do uprawy na działce nadają się również: cyklamen purpurowy oraz cyklamen dyskowaty. Cyklamen purpurowy występuje w stanie naturalnym w Polsce w dwóch miejscach: w Górach Kaczawskich na Dolnym Śląsku oraz na Wyżynie Małopolskiej. 

 

Jest pod ścisłą ochroną gatunkową. Jeśli posadzimy oba gatunki, to przy sprzyjających warunkach możemy długo cieszyć się kwiatami. Cyklamen dyskowaty kwitnie w marcu i kwietniu, a purpurowy od czerwca do października.